Pasterka

25 grudnia 2023 r Uroczysta Eucharystia o godzinie 00:00 która rozpoczęła Boże Narodzenie. 

Kazanie Księdza Krzysztofa 

Wypada na początek myślę powiedzieć to, że cieszę się Kochani, że tu jesteście w t e Uroczystość Bożego Narodzenia. Szczególnie cieszę się z tych, z którymi wiedzieliśmy się może rok temu na Pasterce a może ktoś był dwa lata temu, albo jeszcze przed tzw domniemaną pandemią w kościele i teraz jest dopiero pierwszy raz.
Kochani, to jest dla Was, to zgromadzenie, ale to nie człowiek jest najważnieszy, ale Bóg, który przychodzi, rodzi się, wciela się i staję się dzieciątkiem .
Zobaczcie co mówi dzisiaj Ewangelia, w owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności. Pierwszy spis odbył się, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Udał się także Józef do Judei, do Miasta Dawidowego, można by powiedzieć, że ta cała historia , jest spleciona z historią świata.
Świat idzie swoim torem, swoimi wyobrażeniami, Świat ma swoje interesy, świat ma swoją ekonomię, świat ma swoją machinację, swoje znajomości,
dyplomację itp.
Kiedy patrzymy na tę Ewangelię dzisiaj, to wydaje się, że nie może się tam wcisnąć ktoś, kto przynosi pokój światu. No i przychodzi Mesjasz Pan Jezus Chrystus, który nie patrzy na to co się dzieje , ale spełnia obietnicę.
Część z Was pewnie była wczoraj w kościele na liturgii niedzielnej i pierwsze czytanie mówiące: „Twoje potomstwo będzie wieczne, że będziesz miał potomka i On będzie Synem Bożym”. Składa obietnicę między Dawidem a dzisiejszy,m wydarzeniem Bożego Narodzenia. To jest tysiąc lat, Bóg ma tysiąc lat, aby wypełnić swoje zobowiązanie i daje nam Swojego Boga. I zobaczcie, że to jest coś niezwykłego, że ludzie czekają tysiąc lat na Zbawiciela i Chrystus przychodzi z zaskoczenia. Wszyscy są zaskoczeni, to co się dzieje , cały świat jest zaskoczony, że przychodzi Bóg. Zobaczcie, że tak jest w naszym życiu, że wtedy, gdy najmniej się tego spodziewamy przychodzi Bóg, przychodzi niepozornie, cicho i wtedy naprawdę bardzo mocno działa,
wypełnia swoją obietnicę. To jest coś niezwykłego, że ta tajemnica wcielenia, że Bóg, który jest Stworzycielem staje się człowiekiem i przyjmuje grzeszną naturę.
To jest coś niezwykłego, że Bóg nie rodzi się na salonach, nie rodzi się w Brukseli czy w Nowym Jorku, ale w nędznej grocie w Betlejem – w Domu Chleba.
Przychodzi jako chleb, aby siebie dać i Bóg się dzisiaj daje nam w tej Eucharystii, to tu możemy doświadczyć jego obecności i jego miłości. To jest coś niewobrażalnego, jak Bóg może tak mocno uniżyć siebie, że staje się człowiekiem. To pokazuje wielką pokorę i miłość Dobrego Boga do człowieka.
Ewangelia mówi, że kiedy Jezus się narodził w tej grocie Betlejemskiej, w tej stajence, to pierwsi doświadczają tego pasterze. Kim byli pasterze? To n ie jest tak jak się dzisiaj mówi, że ktoś jest pasterzem, że ktoś jest trenerem, że ktoś jest w języku tego świata, nie lubię tego powiedzenia coachem – trenerem, nie wiadomo kim. Pasterz w tamtym czasie, to był człowiek wykluczony. Zobaczcie komu Bóg się zjawia, właśnie pasterzom, tym, którzy dlatego, że paśli zwierzęta, chodzili gdzieś nie mieli kontaktu z życiem religijnym, nie mieli kontaktu z Bogiem. To właśnie do nich przychodzi Pan, pasterze pierwsi doświadczają, to nie elita Jerozolimy, Betlejem, Herod, ktokolwiek jeszcze inny wysoko postawiony, ale Ci najniżej postawieni, pasterze, którzy na pewno są zaskoczeni, że to ich spotkało, że taki wielki cud dzieje się w ich życiu.

Zobaczcie co jest w Ewangelii, którą czytaliśmy w naszych domach, on się rodzi i Ewangelia mówi, daje taki znak, kiedy on się narodził „to będzie znakiem dla Was, znajdziecie niemowlę zawinięte w pieluszki i położone w żłobie”, Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie, myślę, że większość z nas ma takie doświadczenie, dzisiaj już nie ma pieluch, ale większość doświadczyła przewijania dziecka. Zobaczcie z tym to się wiąże, nie będę o tym opowiadać, ale też miałem okazję nie raz przewijać dziecko. Wiemy co to są pieluchy, wiemy co to jest to co jest związane z tą czynnością, to nie jest nic przyjemnego. To jest znak dla nas, że Bóg wchodzi tam, gdzie jest największy, mówić delikatnie największe zabrudzenie, tam właśnie przychodzi Bóg, po to się rodzi i daje nam drugi znak dla nas, leżące w żłobie. Żłób, obora, to jest ten znak, co to znaczy? To jest symbol grzechu, żłób jest symbolem grzechu. Jak zwierzęta wracają do żłobu, to tam się karmią, tak człowiek wraca do grzechu. Bóg dzisiaj, który się rodzi, rodzi się w środku tego wszystkiego. Wchodzi w tę całą rzeczywistość. Wchodzi w te pieluchy, w to co jest nieczyste i wchodzi w żłob – grzech. My też jesteśmy jak te zwierzęta, ciągle wracamy do grzechu, ciągle do tego samego.
Zobaczcie jakie jest nasze doświadczenie, ciągle postanawiamy sobie coś, że zrobię to, tamto itp. i nagle szpilka, balon pęka i wracamy do tego samego. Bóg dzisiaj chce powiedzieć nam właśnie w tym znaku małego dziecka, w pieluszkach i w żłobie, że On jest Miłością, że on jest wierny człowiekowi, to jest konfrontacja z nami. Czy my jesteśmy wierni człowiekowi? Czy my chcemy iść za tym co jest naprawdę Boże? Bo Bóg wchodzi w nas, ale pamiętajcie, że Bóg nigdy nie złamie wolności człowieka. Człowiek jest wolny i może wybierać, wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść – tak mówi św. Paweł, a ja się niczemu nie poddam w niewolę. Możemy wybierać, dlatego dzisiaj, chcemy dobrego Boga prosić o taką łaskę nowonarodzonego, który wchodzi w nas, bo dzisiaj, wiecie kochani, jestem święcie przekonany, to co się dzieje,
zarówno w Kościele ja i poza nim i to czego doświadczamy. Ja to mówię już od dawna, że jesteśmy historią, ta historia zapisze się niezwykle. Jesteśmy w takich czasach zamętu jakiego w Kościele nie było 500 lat. Od reformacji, naprawdę. Jeden mówi tak, drugi mówi tak, trzeci mówi tak, a piąty mówi tak. Ci mówią tak, Ci chcą błogosławić tych, Ci mówią, że nie będę ich błogosławić, tamci jeszcze co innego – zamęt, zamęt i jeszcze raz zamęt, grzech, to jest z tym powiązane, że możemy słuchać różnych, ale to co jest dla nas najważniejsze, to to, abyśmy usłyszeli ten głos Boga, który wchodzi w nas, w różne poziomy naszego życia i mówi nam o miłości, pokazuje nam prawdziwą drogę, którą mamy iść i co mamy robić.
Dzisiaj jet taka tendencja, w sumie to n ie jest tendencja tylko pewnego rodzaju zamysł, problem, że w świecie nie ma grzechu, a jak nie ma grzechu to mogę robić wszystko. Tylko często ludzie mówią „mam dobre serduszko. Mam dobre serduszko i to wystarczy. Ja nie potrzebuję. Jestem wierzący, ale jestem niepraktykujący, nie potrzebuję praktyki. Grunt, że jestem dobrym, szlachetnym człowiekiem.” Co z tego, że jesteś szlachetny?
Inni też są szlachetni. Tu potrzeba czegoś więcej, chęci poszukiwania Boga, żeby Bóg, który się rodzi, mówiąc delikatnie nie odjechał, nie odszedł od nas i my, żebyśmy nie zostali sami.
Zobaczcie sami, w Jerozolimie, w Betlejem byli tacy mędrcy, uczeni w piśmie, którzy wypatrywali Boga i co? Bóg się rodzi, a oni go nie rozpoznają. Żydzi nadal go nie rozpoznali, Nadal w Jezusie przez 2000 lat nie rozpoznali , że Jezus jest prawdziwym Mesjaszem, cały czas mają jakieś swoje domniemania, swoje filozofie i swoje wypatrywania. Nie chcą przyznać, że Jezus jest Bogiem, że jest prawdziwym Mesjaszem, bo musieliby zmienić swoje życie.
To się dotyczy nas też. Jeśli my, byśmy chcieli też naprawdę uwierzyć w Boga, i w to, że Bóg wchodzi w nas i nasze grzechy i nasze życie, naprawdę musielibyśmy diametralnie zmienić swoje życie. Mówię to do siebie, nie mówię tego nie
wiadomo, gdzieś do ludzi, bo tu jestem księdzem, bo jesteśmy księżmi a Wy jesteście takim ludem. Nie, mówię to do siebie, ze musielibyśmy zmienić swoje życie i ja też musiałbym zmienić swoje życie jeśli naprawdę bym uwierzył w Boga. Ale właśnie o to chodzi, aby uwierzyć w Boga, kiedy przychodzi, żeby nie być głuchym, żeby nie stawiać Boga na półce, „Panie Boże poczekaj, od jutra biorę się za siebie. Po świętach to już się naprawdę wezmę za siebie”. Nie, to jest ten moment, dzisiaj, tu i teraz jest czas łaski, czas narodzenia Pańskiego, czas wyjątkowego działania i każdy z nas jest kowalem swojego losu i panem sytuacji. My możemy wejść w to, bo Bóg dzisiaj rodząc się wchodzi w to co nas odrzuca, w to co nie pozwala nam przyjść do Boga.
Ktoś mi kiedyś powiedział: „Mam problem z Kościołem” , ja mówię: „w czym ten problem?” otrzymuję odpowiedź, „A no bo Kościół stawia wymagania, potępia grzeszników, a mogłoby być tak fajnie.”
Właśnie o to chodzi, że jeśli chcemy mieć fajnie, to idźmy do domu! Tak, idźmy do domu! Jak chcemy, żeby było fajnie, to idźmy do domu. Ale jeśli chcemy być z Bogiem, przy jego narodzeniu i tej łasce, to zostań,my i naprawdę Bóg wejdzie tam i zostanie tam, gdzie najbardziej tego potrzebujemy.

Tego Kochani życzę nam wszystkim i sobie przede wszystkim, żebyśmy od Bożego Narodzenia, od tej stajenki, która jest zgorszeniem dla świata i znakiem odrzucenia Chrystusa. Pamiętajcie jak mamy w domu stajenki na stole, to jest symbol tak odrzucenia, że świat odrzuca, że go nie chce. Ja go chcę przyjąć a Wy? Sami zdecydujcie.